czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 9.

     Euforia po zwyciężeniu śmierciożerców utrzymywała się przez całe popołudnie. Ted i Andromeda Tonks zostali o wszystkim oczywiście poinformowani. Andromeda o mało nie zemdlała, gdy dowiedziała się o porwaniu jej córki i o cudzie, dzięki któremu udało się ją uwolnić.
   - Remusie! Jesteśmy ci z Tedem tacy wdzięczni! Co by się mogło stać z naszą córką, gdybyś nie wpadł na ten genialny pomysł z Eliksirem Wielosokowym! I jeszcze jakie szczęście, że akurat miałeś włos Harry'ego...
   - Ano widzicie, to nie jest moja zasługa.. na ten pomysł wpadłem po tamtym oszuście podajacym się za Moody'ego trzy lata temu... A że miałem włos Harry'ego, to tylko dlatego, że uczyłem w Hogwarcie, więc w zasadzie to nie dzięki mnie Dora przeżyła, tylko dzięki Dumbledorowi, który mnie wtedy zatrudnił.. pamiętam ten wspaniały rok.. a najlepsze było pod koniec.. gdy..
     Ale nagle Lupin nachmurzył się i nie rozmawiał z nikim do końca dnia. Zmartwieni Tonksowie próbowali dociec : o co chodzi? Jedyna Nimfadora nie objawiała szczególnego zainteresowania.. ona sama leżała w swoim pokoju, nie do końca świadoma co się dzieje dookoła niej. Klątwa Cruciatus coś w niej zmieniła. Włosy z powrotem oklapły jej i zmieniły barwę na szaroburą. Pustym spojrzeniem patrzyła przed siebie skulona na swoim fotelu - tak jak tamtego pamiętnego dnia, gdy Remus postanowil dać szansę ich związkowi.
     W jej głowie myśli biegały niczym rozpędzone rumaki.. wspominała wydarzenie sprzed kilku godzin. Wspominała także ból i fizyczny i psychiczny. Pamiętała tę chwilę, w której była pewna, że jej mąż pozostawił ją na pastwę losu, że wybrał własne bezpieczeństwo, zamiast jej życia. A potem.. nagle ta jedna chwila.. w której okazało się, że to własnie on przyszedł, aby ją uwolnić.. A teraz? Co się działo? Remus potrzebował wsparcia swojej żony. Coś się stało, ale nikt nie wiedział co. Jedyną osobą, która mogła go teraz pocieszyć była ona sama, ale zamiast pójść do swojego męża - siedziała na miękkim fotelu, rozmyślając o nie ważnych szczegółach.
     W tej samej chwili postanowiła, że tak nie może być. Wstała i poszła do pokoju na przeciwko.
   - Eee.. kochanie.. - szepnęła - coś.. coś się stało?
   - N-nie.. t-t-to n-nic t-takiego.. - odrzekł roztrzęsionym głosem - a-ale j-j-j-jak chcesz, t-to u-usiądź..
   - Więc.. proszę, powiedz mi.. bardzo dobrze wiesz, że mnie możesz bezgranicznie ufać i nic złego się nie stanie, jak opowiesz.. ulży ci..
   - N-no d-d-dobra... t-to.. może zacznę od tego.. wiesz.. Syriusz i James to byli moi najlepsi przyjaciele.. na dobre i na złe... Kochałem ich jak braci... a to właśnie ja pomogłem Syriuszowi uciec z Azkabanu.. w pewnym sensie.. gdyby nie ja, on nigdy nie stałby się animagiem.. nie udałoby mu się... ale potem i tak zginął.. a ja? Ja patrzyłem na jego śmierć bez zmrużenia oka! Dałem mu umierać! Po prostu! A James? James zginął jeszcze wcześniej! Podejrzewałem Glizdogona, to ja przekonałem wszystkich, żeby to Syriusz stał się Strażnikiem Tajemnicy! Jako dobry przyjaciel nie powiedziałem im swoich obaw.. nikt nie wiedział, że podejrzewałem Petera.. dlatego oni zaczęli podejrzewać mnie.. i wtedy zmienili plan.. że to właśnie Pettigrew miał być Strażnikiem! Gdybym wtedy o tym wiedział.. gdybym wiedział... Ale teraz wcale nie byłem lepszy! Pewnie jakbym nie znalazł tego włosa, to bym się przeraził! Jestem tchórzem.. jestem idiotą..
     Lecz zanim Nimfadora zdążyła powiedzieć cokolwiek na pocieszenie dla swojego męża, naokoło rozległy się ciche pyknięcia towarzyszące zwykle deportacji, albo aportacji...
     Z hukiem otwarły się drzwi małej sypialni Remusa. Stanął w nich z tuzin śmierciożerców..
   - Oooo.. jak miło - zaśmiał się jeden z nich - przykro mi że musimy wam zepsuć tę cudowną chwilę... trzy.. dwa... jeden! Petrificus totalus! Co za ironia... przed waszą.. hmm.. deportacją.. udało nam się rzucić na was pewne zaklęcie.. wiedzieliśmy gdzie szliście, co robiliście.. no i co mówiliście.. ciekawie się tego słuchało.. Lupin.. ale tym razem nie nabierzesz nas na Eliksir Wielosokowy..
   - E! Scabior! Możemy zaczynać?! - łypnął groźnie inny śmierciożerca - już się zmęczyłem..
   - Hmm.. czemu nie? Bierzcie ich!
_____________________________________________________
Znowu się trochę rozpisałam ;> aa.. i zapomniałam wczoraj Wam napisać, że pomysł na rozdział ósmy podsunęła mi moja koleżanka z klasy Natalka ^^ pozdrawiam ją tutaj serdecznie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz