wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 7.

    Jak to po każdym ślubie, szczęśliwa para wyjeżdża na miesiąc miodowy. Jednak fakt, że w tych czasach nie ma sensu zostawiać wszystkiego w domu aż na miesiąc, bo tak naprawdę nie wiadomo kiedy śmierciożercom spodoba się właśnie ten dom, Remus i Tonks postanowili wyjechać na tydzień. Znaleźli przyjemne miejsce w górach, gdzie mogli wynająć pokój i spędzić trochę czasu razem. Kłopot sprawiło tylko to, że owe miejsce było zamieszkiwane przez mugoli, gdzie postanowili zakwaterować parę czarodziejów. Z resztą mugole stali się ostatnio coraz częstszym połowem dla zwolenników Voldemorta.
     Zaraz po rzuceniu na domek kilku prostych, ale skutecznych zaklęć obronnych, można było już się rozlokować, zająć poszczególne pokoje i ogólnie pooglądać wystrój wnętrz. Dora wniebowzięta chatką i krajobrazem za oknem wzruszona rzuciła się w ramiona Remusa. Ostatecznie wyjazd tutaj nie był do końca pewny, z powodu grasujących dookoła śmierciożerców.
   - Jak tu cudownie! - szepnęła - Nigdy nie byłam w tak pięknym miejscu! To wspaniałe, że w końcu mogę się wyrwać z tego.. tego wszystkiego!
   - Wiem, też miałem ochotę na jakiś wypad za miasto od pewnego czasu.. dokładniej od dwudziestu lat - zachichotał.
   - A tak w ogóle, to zdajesz sobie sprawę, że teraz nazywam się Nimfadora LUPIN, a nie Nimfadora TONKS... Wiesz co to oznacza?
   - Hmm.. chyba to, że tracisz swój wesoły przydomek.. więc od teraz nie wymigasz się od swojego prawdziwego imienia.. - wyszczerzył zęby - więc .. NIMFADORO..
   - Hahaha.. bardzo śmieszne... może poprostu mów do mnie ,,Dora''?
   - Skoro chcesz...
     Reszta dnia minęła równie zabawnie. Późnym wieczorem rozpalili ognisko tuż przy domku. Wszystko było okej, ale nagle spostrzegli w oddali coś w stylu fajerwerków...
   - Remusie... co to jest? - spytała przerażona - Nie jestem pewna, czy to są tylko sztuczki mugoli..
   - N-nie jestem p-pewien.. - nagle urwał, bo zobaczył, że tarcza ochronna, którą Lupin otoczył cały ośrodek zaczęła pękać - UCIEKAJ!
     Naokoło zaczęli nadlatywać śmierciożercy. Trzymali się na miotłach i rzucali zaklęcia na przerażonych mugoli. Wtem zobaczyli Remusa i Nimfadorę...
   - Ej! - krzyknął gburowaty śmierciożerca z maską na twarzy - Patrzcie! Mamy tutaj Zakon Feniksa!
     Cała grupa zwróciła się w ich stronę. Nikt jednak nie wycelował różdżką. Wyraźnie na coś czekali. Lupin i Dora próbowali się aportować, ale ktoś najwidoczniej rzucił zaklęcie przez które było to niemożliwe. Nagle zostali oplecieni grubymi sznurami. Ktoś brutalnie odebrał im różdżki.
   - No, no, no.. - szepnął jedyny śmierciożerca niedosiadający miotły - kogo my tu mamy.. dawno się nie widzeliśmy.. Lupin...
     Z półmroku wyłoniła się twarz Fenrira Greybacka.
___________________________________________________
Oto macie rozdział siódmy ;D dodałam trochę akcji, żeby Wam się nie nudziło.. jutro rozdział ósmy ;3 mam nadzieję, że miło się czytało ^^

3 komentarze: