czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 14.

     Obudzili się wczesnym rankiem. Remus poszedł do łazienki, aby się ubrać i uczesać. Tonks jeszcze przez pewien czas rozmyślała. W końcu też się ubrała i zmieniła włosy na kręcone z tęczowymi pasemkami na całej głowie. Spostrzegła swojego męża wchodzącego do pokoju. Powitała go promiennym uśmiechem.
     Pamięć Lupina została przywrócona. Taka myśl przelatywała raz po raz przez umysł Dory. A jednak Dumbledore miał rację. Magia miłości naprawdę istnieje. Nie możliwe, a jednak...
   - Doro, Tonks.. posłuchaj.. wiesz.. chyba powinniśmy deportować się do twoich rodziców.. oni o niczym jeszcze nie wiedzą! - szepnął z przejęciem - aha, właśnie.. i mam dla ciebie niespodziankę! Za trzy dni będziemy w straży, która przetransportuje Harry'ego do domu twoich rodziców, a potem do Nory!
   - Łał! Super! Nie mogę się doczekać! W końcu jakaś pozytywna.. akcja - uśmiechnęła się
     Zjedli pospieszne śniadanie i wyszli na opustoszałą Pokątną. Jedynym elementem, który jarzył się w oddali był sklep z Magicznymi Dowcipami Weasleyów. Para uśmiechnęła się na sam jego widok. Chwycili się za ręce i deportowali się z cichym pyknięciem.
     Aportowali się jak zwykle na ganku. Początkowo Tonksowie nawet nie zauważyli przybycia córki. Odgłos teleportacji chyba ich jednak trochę przestraszył. Ostatecznie Nimfadora nie wróciła na noc do domu. Z początku Ted tylko wychylił głowę zza drzwi. Po chwili wyskoczył cały z różdżką wycelowaną w serce Tonks.
   - Ile lat miała moja córka, gdy nauczyła się jeździć na rowerze?!
   - Spokojnie tato.. ja nigdy nie nauczyłam się jeździć na rowerze. Powiedziałam ci wtedy, że te sztuczki mugoli na dwóch kołach połączonych drutem mnie nie obchodzą. Nie odzywałeś się do mnie przez tydzień. Kolarstwo to przecież twoja pasja.
   - A teraz ty... - tutaj wycelował różdżkę w Remusa - w jaki sposób oświadczyłeś się mojej córce?
   - Przemieniłem się w wilkołaka i oświadczyłem się po psiemu...
   - Przepraszam was za to, ale w tych czasach... szkoda gadać.. tak się martwiliśmy, Nimfadoro!
   - Tato, nie było o co... znalazłam wczoraj Remusa, był w swojej kawalerce i pakował się, żeby wyjechać do Hogwartu... no i.. zostałam na dłużej...
     Ted tylko pokiwał głową i uśmiechnął się ironicznie. Wciąż nic nie mówiąc zaprosił ich gestem do środka. Andromeda widząc ich razem uściskała najpierw swoją córkę, potem zięcia.
     Parze udało się dosyć szybko wyzwolić od rodziców. Tonks miała niespodziankę dla męża. 
     Weszli razem do pokoju Remusa. Dziewczyna kazał mu usiąść. Powiedziała, że taki natłok informacji mógłby być dla niego wystarczającym wstrząsem, aby upaść. 
     Dora poszła na chwilę do swojego pokoju i przyniosła gruby plik listów. 
   - Posłuchaj. To są listy, które dostawałam zanim się zeszliśmy. Są od śmierciożerców. 
    Lupin chwycił pierwszy list i zaczął go czytać :
Z tego co nam wiadomo, jesteś córką szlamy. 
    Wziął drugi : 
Nasze informacje są poprawne, wiemy o wszystkim. Już po twoim wilkołaku.
Ale nie będziesz się miała czym martwić, jeśli wydasz nam Pottera.
Masz wybór.
Yeaxley
    Trzeci : 
Dobrze, że czytasz nasze listy. 
Ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
    Czwarty :
Te listy ci podpowiadają. Jesteś za głupia.
    Piąty :
Ekhm.. to ostatni list. Koniec podpowiedzi. Giń. Arnold Yeaxley.
     Remus brał kolejno każdy list i czytał je kilkakrotnie. 
   - I dostałaś je w takiej kolejności?
   - Tak, a co?
   - Jestem pewien, że one zawierają jakąś zaszyfrowaną wiadomość. Voldemort chyba postanowił dać nam szansę. Nam i naszej inteligencji. Ale nie mogę dojść, co to za wskazówka... Niestety śmierciożercy mieli rację... jesteśmy zbyt głupi.
     Szkoda, że żadne z nich nigdy nie zauważyło zaszyfrowanych słów 'Znamy datę'. Ciekawe, jak wiele mogłoby to zmienić...
_______________________________________________________
Cóż, jak dla mnie rozdział beznadziejny :( kolejnego spodziewajcie się do soboty ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz