wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 2.

Zapraszam do czytania, mam nadzieję, że się spodoba ^^
______________________________________________
     Rankiem, gdy słońce zaczęło już świtać, oboje zjedli pospieszne śniadanie, aby czym prędzej pojechać do Molly i powiedzieć jej szczęśliwą wiadomość, więc szybko wciągnęli na siebie płaszcze. Z cichym pyknięciem teleportowali się do Nory. Pani Weasley była w trakcie robienia jajecznicy.
   -Remus! - krzyknęła jakby zdziwiona - Tonks! Co wy tu robicie? Coś się stało?
     Wtedy jednak zauważyła ich złączone dłonie i uśmiechnęła się pod nosem.  
   -Cieszę się, Remusie, że w końcu poszedłeś po rozum do głowy. Dumbledore.. - tutaj warga jej zadrgała i pociągnęła dalej, ale już bez wcześniejszego entuzjazmu - On... byłby szczęśliwy, że w obliczu... tej tragedii i tak umieliście odnaleźć... no, szczęście. - zakończyła niezdarnie. Jej oczy się zaszkliły.
     Remus i Tonks otoczyli ramionami zapłakaną kobietę. Uśmiechnęła się przez łzy i szybko spytała, czy mają ochotę na jajecznicę na bekonie.
   -Och, z wielką chęcią - rzekła Nimfadora - ale czy to nie kłopot?
   -Żaden, absolutnie! - Molly natychmiast zabrała się do nakładania jedzenia.
     Wszyscy usiedli przy stole. Pani Weasley trochę się rozchmurzyła, choć humor nie wrócił jej do końca. Widać było, że nie chciała poruszać więcej tematu Dumbledore'a. Para postanowiła więc, że dadzą sobie spokój z tą rozmową przynajmniej przez kilka dni.
     Molly pożegnała Remusa i Tonks, dając im zapas ciasteczek na przynajmniej pół roku (a tak przynajmniej im się wydawało). Kolejnym cichym pyknięciem przeteleportowali się do domu dziewczyny, po czym poszli do ogrodu, aby omówić kilka spraw.
   - Co dalej? Nie możemy mieszkać u twojej matki przez całe życie, a nie ma też warunków, abyśmy mogli zamieszkać w mojej wynajmowanej kawalerce, tam jest stanowczo za mało miejsca. - zasmucił się Lupin - Może powinniśmy pomyśleć o kupnie jakiegoś mieszkanka. Nie na Pokątnej, tam jest teraz za dużo śmierciożerców, no i jeszcze pieniądze.. ach! Te brudne pieniądze - niby niepotrzebne, ale bez nich nie możemy żyć.
   -Nie martw się o to! - radośnie odrzekła Nimfadora - Mam ciotkę, która mieszka na wsi, koło Londynu.. ma wolny domek, niedaleko niej. Stoi tam pusty od przeszło dwudziestu lat! Wystarczy mały remoncik i mamy dom - uśmiechnęła się, ale jej uśmiech natychmiast przygasł, gdy zaczęła znów mówić - ale teraz musimy pomyśleć o czymś co jest nam o wiele bliższe. O pogrzebie Dumbledore'a.
   -Myślę, że ministerstwo samo wykupi grób. Ale trzeba pomyśleć o jakimś przemówieniu. Mogę je napisać. Dla nas obojga. Choć wciąż nie mogę w to uwierzyć, rozmawiamy tutaj - ot tak - o pogrzebie Albusa.. który jeszcze czterdzieści osiem godzin temu był z nami wszystkimi - westchnął Remus. - Po prostu nie mogę w to uwierzyć!
     Ten czas zdecydowanie był bardzo ciężki dla wszystkich. Zrozumienie śmierci jest sztuką niepojętą i nieopanowaną przez wieki. Utrata Dumbledore'a była dla wszystkich ogromnym ciosem. Nikt nie potrafił sobie wyobrazić zmierzenia się z czymś tak nowym - a jednak wszyscy wkrótce będą musieli.
__________________________________________
Liczę, że nie pisałam.. za skomplikowanie ;D no i mam nadzieję, że się podobało, a jutro ukaże się trzeci rozdział ;3
 

3 komentarze: