środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 3.

Rozdział trzeci.
______________________________________________  
     Następnego dnia, Remus i Tonks wyszli z ponurymi minami na oblany słońcem ganek. Po raz kolejny teleportowali się z cichym pyknięciem. Znaleźli się na ulicy głównej Hogsmeade i wciąż pogrążeni w smutku zmierzali w stronę Hogwaru, nic przy tym nie mówiąc. Lupin chciał przerwać jakoś tę nieprzyjemną ciszę, lecz okoliczności były tak przykre, że sam nie był skory do rozmowy. Zależało mu tylko na pocieszeniu wyraźnie zdruzgotanej Tonks.
   - Tonks, skarbie? - zawahał się Remus - Wiesz... przygotowałem przemówienie dla nas. Czy chciałabyś je najpierw przeczytać?
     Ale ona spojrzała na niego ze smutkiem w oczach. Chociaż kolor jej włosów nie był już szarobury, to włosy oklapły jej na ramiona, mimo, że normalnie były krótkie i rozczochrane na wszystkie strony. Widać więc było, że odczuwa okropny ból. Remus nie mógł znieść tego widoku. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Coś się jednak stało. Na twarzy Tonks pojawił się niewielki uśmiech. Chwyciła więc dłoń Lupina i poszli dalej - w stronę hogwarckich błoń.
     W końcu doszli do jeziora przy zamku. Postawiono tam piękny, biały grobowiec. Naprzeciw niego rozstawione były krzesła. Na niektórych ktoś już siedział. Między innymi minister magii i Korneliusz Knot. Miny obojga nie zdradzały zbyt wielu emocji.
      Para chwyciła się znowu za dłonie. Spoglądali na ów grób, wciąż nie dowierzając w fakt, że Dumbledore, ostoja dobra i mądrości, leży w tym miejscu. Martwy. To było takie nieprawdopodobne, absurdalne.
     Gdy zaczęli się schodzić uczniowie Hogwartu Remus i Tonks szybko spostrzegli czarną czuprynę Harry'ego. Szedł tuż obok rudowłosej Ginny. Początkowo zastanawiali się, czy nie podejść do młodego Pottera i nie powiedzieć mu kilku słów na pocieszenie, ale gdy Lupin spytał się Nimfadory, czy to zrobić, ta znów spojrzała na niego tym samym smutnym spojrzeniem. Remus uznał, że sama Tonks potrzebuje pocieszenia, a na pocieszanie innych z całą pewnością nie ma ochoty. Ścisnął więc mocniej jej dłoń, chcąc dodać jej otuchy. Przez chwilę miał wrażenie, że Harry utkwił w nim spojrzenie, po czym przeniósł wzrok na ich połączone dłonie, ale ten szybko odwrócił głowę.
     Na podest wyszedł jakiś czarodziej. Uraczył ich długim kazaniem na temat Dumbledore'a i jego osiągnięć. Lupin postanowił, że czas, aby i oni przemówili. Podniósł więc dłoń jak w szkole na lekcji i poprosił o możliwość wypowiedzenia się. Tonks bez słowa powłóczyła się za nim.
   - Wiem, że oczekujecie ode mnie tego, że powiem coś o osiągnięciach Albusa Dumbledore'a, ale jednak uważam, że to nie one sprawiły, że był tak niesamowitym człowiekiem - zaczął Remus. - On pomógł mi, gdy nikt nie chciał mi tej pomocy udzielić. Pokazał nam wszystkim, że każdy człowiek ma wady, każdy się potyka i robi błędy, a droga do sukcesu jest drogą pokręconą i trudną. Myślę, że jego śmierć musi być dla nas pouczeniem - on by tego chciał. Ja sam nie zamierzam się załamywać. I pamiętajmy o najważniejszej lekcji, której nam udzielił - spojrzał ukradkiem na Tonks.
     Tonks o mało nie zaczęła płakać. Spojrzała głęboko w oczy Remusa. Bez zastanowienia zaczęła mówić.
   - Miłość jest silniejszą magią, niż jakiekolwiek zaklęcie.
_______________________________________________
Otóż był rozdział trzeci ;3 muszę Wam przyznać, że bardzo trudno się go pisało, bo Dumbledore był jedną z moich ulubionych postaci, a opisanie przemówienia Remusa i Tonks musiało być bardzo sentymentalne... :(
Rzecz jasna jutro spodziewajcie się rozdziału czwartego.

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 2.

Zapraszam do czytania, mam nadzieję, że się spodoba ^^
______________________________________________
     Rankiem, gdy słońce zaczęło już świtać, oboje zjedli pospieszne śniadanie, aby czym prędzej pojechać do Molly i powiedzieć jej szczęśliwą wiadomość, więc szybko wciągnęli na siebie płaszcze. Z cichym pyknięciem teleportowali się do Nory. Pani Weasley była w trakcie robienia jajecznicy.
   -Remus! - krzyknęła jakby zdziwiona - Tonks! Co wy tu robicie? Coś się stało?
     Wtedy jednak zauważyła ich złączone dłonie i uśmiechnęła się pod nosem.  
   -Cieszę się, Remusie, że w końcu poszedłeś po rozum do głowy. Dumbledore.. - tutaj warga jej zadrgała i pociągnęła dalej, ale już bez wcześniejszego entuzjazmu - On... byłby szczęśliwy, że w obliczu... tej tragedii i tak umieliście odnaleźć... no, szczęście. - zakończyła niezdarnie. Jej oczy się zaszkliły.
     Remus i Tonks otoczyli ramionami zapłakaną kobietę. Uśmiechnęła się przez łzy i szybko spytała, czy mają ochotę na jajecznicę na bekonie.
   -Och, z wielką chęcią - rzekła Nimfadora - ale czy to nie kłopot?
   -Żaden, absolutnie! - Molly natychmiast zabrała się do nakładania jedzenia.
     Wszyscy usiedli przy stole. Pani Weasley trochę się rozchmurzyła, choć humor nie wrócił jej do końca. Widać było, że nie chciała poruszać więcej tematu Dumbledore'a. Para postanowiła więc, że dadzą sobie spokój z tą rozmową przynajmniej przez kilka dni.
     Molly pożegnała Remusa i Tonks, dając im zapas ciasteczek na przynajmniej pół roku (a tak przynajmniej im się wydawało). Kolejnym cichym pyknięciem przeteleportowali się do domu dziewczyny, po czym poszli do ogrodu, aby omówić kilka spraw.
   - Co dalej? Nie możemy mieszkać u twojej matki przez całe życie, a nie ma też warunków, abyśmy mogli zamieszkać w mojej wynajmowanej kawalerce, tam jest stanowczo za mało miejsca. - zasmucił się Lupin - Może powinniśmy pomyśleć o kupnie jakiegoś mieszkanka. Nie na Pokątnej, tam jest teraz za dużo śmierciożerców, no i jeszcze pieniądze.. ach! Te brudne pieniądze - niby niepotrzebne, ale bez nich nie możemy żyć.
   -Nie martw się o to! - radośnie odrzekła Nimfadora - Mam ciotkę, która mieszka na wsi, koło Londynu.. ma wolny domek, niedaleko niej. Stoi tam pusty od przeszło dwudziestu lat! Wystarczy mały remoncik i mamy dom - uśmiechnęła się, ale jej uśmiech natychmiast przygasł, gdy zaczęła znów mówić - ale teraz musimy pomyśleć o czymś co jest nam o wiele bliższe. O pogrzebie Dumbledore'a.
   -Myślę, że ministerstwo samo wykupi grób. Ale trzeba pomyśleć o jakimś przemówieniu. Mogę je napisać. Dla nas obojga. Choć wciąż nie mogę w to uwierzyć, rozmawiamy tutaj - ot tak - o pogrzebie Albusa.. który jeszcze czterdzieści osiem godzin temu był z nami wszystkimi - westchnął Remus. - Po prostu nie mogę w to uwierzyć!
     Ten czas zdecydowanie był bardzo ciężki dla wszystkich. Zrozumienie śmierci jest sztuką niepojętą i nieopanowaną przez wieki. Utrata Dumbledore'a była dla wszystkich ogromnym ciosem. Nikt nie potrafił sobie wyobrazić zmierzenia się z czymś tak nowym - a jednak wszyscy wkrótce będą musieli.
__________________________________________
Liczę, że nie pisałam.. za skomplikowanie ;D no i mam nadzieję, że się podobało, a jutro ukaże się trzeci rozdział ;3
 

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 1.

Siemaneczko c:
Zakładam tego bloga, ponieważ jestem mega fanką Pottera i planuję tutaj opisać nieopisane ;>
Mam nadzieję, że bloga będzie się Wam czytało łatwo i nie sprawi Wam szczególnych problemów ;o
Pierwsze sceny mają miejsce zaraz po pamiętnej kłótni Remusa i Tonks w Skrzydle Szpitalnym. Blog poświęcony będzie właśnie tej parze :)
__________________________________

     Remus siedział nad łóżkiem Billa jeszcze przez długi czas. Pomimo tylu słów wypowiedzianych przez Molly, nie mógł tego zrobić Tonks! Prawdą był fakt, że kochał ją od dawna, ale cóż to za miłość, jeżeli on w każdej chwili może zmienić się w krwiożerczą bestię i zabić ją? Nie mówiąc o jakimkolwiek potomstwie, które było absolutnie nierealne, bo dziecko zapewne odziedziczyłoby po nim tę okropną przypadłość. Ale musiał się nad tym poważnie zastanowić. Kwestią sporną pozostawało, czy nie zniszczy Tonks bardziej, jeżeli ją porzuci. Czuł, że lepiej chyba zginąć szczęśliwym, ze świadomością, że na świecie jest ktoś, kto cię kocha, niż samemu, odtrąconemu przez świat i pogrążonemu w smutku..
     Nimfadora skuliła się na fotelu w domu swojej matki. Popijała spokojnie kremowe piwo i rozmyślała nad kłótnią pomiędzy nią, a Remusem sprzed kilku godzin. Dlaczego ją odtrącił? W ciągu tych paru godzin przez głowę przeleciało jej więcej niż jedna hipoteza. Może jest zbyt roztrzepana. Może po prostu Lupin nie potrzebował kogoś tak niezorganizowanego w swoim życiu? Tego wszystkiego było więcej, ale dziewczyna nie czuła potrzeby rozmyślania o tym. Wolała siedzieć na tej miękkiej kanapie już do końca życia.
     W tej samej chwili w pokoju rozległo się stukanie kołatki. Andromeda Tonks szybko zawołała córkę, aby podeszła do drzwi twierdząc, że tajemniczy gość przyszedł do niej. W drzwiach stał Remus Lupin.
   -Ee - przygryzł wargę. - Witaj. Chciałbym porozmawiać. I nie musisz nic mówić, jeśli nie chcesz, bo nie mogę... po prostu nie mogę cię tak zostawić. Nawet jeżeli jesteś wściekła i ta rozmowa to ostatnie na co masz ochotę.
   -Wejdź- powiedziała krótko i uchyliła drzwi swojego pokoju.
     Gdy oboje znaleźli się w szaroburym pokoju Tonks, usiedli na kanapie. Zapanowała niezręczna cisza, szybko jednak przerwana przez Remusa.
   -Posłuchaj. Przemyślałem to wszystko, każde za i przeciw. Jestem wilkołakiem, dobrze o tym wiesz. Jestem biedny, groźny i w dodatku stary. Ale nie mogę tak żyć. Czuję - zawahał się i chwilę zastanowił - sam nie wiem co, do cholery czuję! Boję się, że będąc z tobą, zrujnuję ci życie, ale z drugiej strony, nie będąc z tobą, robię to samo! - ujął jej dłoń - jedyna rzecz, której jestem pewien to to, że uwielbiam jak się uśmiechasz, jak marszczysz nos, gdy się nad czymś zastanawiasz, jak niecierpliwisz się, gdy nie możesz zawiązać sznurówek. Uwielbiam twoje różowe włosy, twój głos, twoje niedopasowane zestawy mugolskich ubrań. Cholera, wiem, że cały świat stoi przeciwko nam, ale za mocno cię kocham, żeby pozwolić ci być tak nieszczęśliwą. Kocham cię, bardziej niż wszystko inne, kocham-
     Ale Lupin nie zdążył skończyć zdania, bo Tonks powoli przysunęła się do niego i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach.
     - Wiem.
________________________________

Mam nadzieję, że się podobało, niedługo ciąg dalszy :3